Historia

Zespół powstał na przełomie lutego i marca 1995 roku z inicjatywy czwórki młodych ludzi, zarażonych śpiewaniem szant i chcących w tej pasji wykroczyć poza przysłowiowe „ognisko”. Pierwsze zebranie organizacyjne odbyło się w jednej z lublinieckich kafejek. Na tym właśnie zebraniu ustalona została nietypowa dość nazwa zespołu, co dokonało się drogą losową (ostateczna nazwa jest wynikiem bodaj trzeciej próby, a stanowi ją cytat z piosenki „Ciałko” Jurka Porębskiego). Fascynację dla naszych początków stanowiło brzmienie takich zespołów, jak „Ryczące dwudziestki”, czy „Tonam & Synowie”, oraz tradycyjne dźwięki muzyki celtyckiej. Na pierwszym festiwalu, w jakim „Poszedłem na dziób” uczestniczył („Miechowice ’95”) nie było jeszcze ostatecznie ustalonego składu, ani brzmienia, jednak udało się nam zdobyć wyróżnienie, co umotywowało nas do dalszej pracy.

Ostateczny kształt i brzmienie zespołu ustaliły się gdzieś na wiosnę ’95 roku, wydaje się, że po maturach, do których trójka z nas wtedy przystępowała. Zdecydowaliśmy się przyjąć na stałe dziewczynę, co było znamienną decyzją. Zasiliła ona zespół swoim głosem, oraz umiejętnością gry na flecie. W sierpniu ’95 roku odbyliśmy rejs po Mazurach, gdzie nastąpiła ostateczna akcja scaleniowa – wtedy właśnie ukształtowaliśmy się już jako zespół posiadający określone brzmienie i swoją własną, odrębną specyfikę. Teraz pozostawało już tylko pracować, pracować… Byliśmy wtedy jeszcze bardzo „surowi”, nic więc dziwnego, że pierwszy znaczący sukces przyszedł dopiero po ponad półrocznym, intensywnym wysiłku. Było to zdobycie Grand Prix na festiwalu kultury marynistycznej „Miechowice ’96”. Zdobycie tej, cennej, nagrody nie oznaczało bynajmniej, że spoczęliśmy na laurach. Naszym celem były krakowskie „Shanties”, a sukces w Miechowicach pozwolił nam uwierzyć w siebie. Kolejnym punktem zwrotnym w historii zespołu było wygranie katowickiej „Tratwy ’96”. Właśnie to osiągnięcie pozwoliło nam zdobyć nominację na „Shanties ’97”, gdzie, jak sądzę, zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, otrzymując nagrodę miesięcznika „Żagle” za najlepszy tekst (piosenka „Mój Dublin”), oraz nagrodę „Galion’97”, która przyznana została naszej dziewczynie, jako najsympatyczniejszej uczestniczce festiwalu. Po Krakowie udało się nam wygrać jeszcze festiwal w Mikołajkach, natomiast Grand Prix Ogólnopolskiego Konkursu Piosenki Morskiej „Wiatrak ´97” zaowocowało „oficjalnym zakazem” występów w konkursach dla „początkujących adeptów pieśni żeglarskich” (wykaz naszych najważniejszych osiągnięć prezentujemy poniżej).

Wybrane nagrody: